Zainspirowany kolejnym wpisem dotyczącym referatów na konferencjach, postanowiłem dodać swoje 3 i pół grosza z perspektywy nauki polskiej (choć niekoniecznie z własnych doświadczeń konferencyjnych):
1. To, że nauka polska nie podjęła jeszcze jakiegoś problemu, wcale nie oznacza, że autor dokonuje odkrycia naukowego.
2. Literatura przedmiotu rzadko ogranicza się do piśmiennictwa w języku polskim.
3. Prezentowanie referatu po angielsku zazwyczaj wymaga podstawowych kompetencji w tym języku (np. rozumienia pytań).
A oto jeszcze pół grosza:
Tytuł profesorski nie upoważnia do wypowiadania się na dowolny temat po referacie, zazwyczaj uniemożliwiając się wypowiedzenie innym słuchaczom.
Tego wpisu by nie było, gdyby nie moja mama i tata (wujowi Ryszardowi również dziękuję), którzy pokazali mi słowo pisane. Dziękuję nauczycielom w szkole podstawowe, którzy nie zniszczyli mojego dociekliwego umysłu. Dziękuję też niezliczonym już habilitantom, a także recenzentom oraz członkom komisji, w tym Komisji Centralnej, których radosna twórczość pozwala mi nadal opisywać ich pracę. To ich niestrudzony trud staje się kamieniem węgielnym zdecydowanej większości moich wpisów.