Niedawno zakończone postępowanie w historii zawiera ciekawe recenzje (a propos apelu pawcia). Otóż recenzenci wypowiadają się na temat cyklu monotematycznego.Jak na mój gust wypowiadają się dziwnie.
W recenzji drugiej autorka pisze, że publikacje przedstawione przez habilitantkę, nie
spełniają wymogów ustawy o „jednotematycznym cyklu publikacji”, ponieważ nie dokumentują one kolejnych etapów badań.
Postanowiłem sprawdzić, czy ustawa wypowiada się na temat zawartości publikacji w cyklu jednotematycznym. Jak podejrzewałem, nic takiego nie ma miejsca. Rozporządzenia habilitacyjne również nie wypowiadają się na temat 'dokumentowania kolejnych etapów badań’. Skąd recenzentka wzięła? Podejrzewam, że z przepaści swej fantazji. Zostawiam już to, że tak na chłopski rozum, wiele cyklów jednotematycznych nie powstałoby, gdyby musiały dotyczyć kolejnych etapów badań.
Autor recenzji trzeciej z kolei podkreśla (i to z naciskiem, który wskazuje chyba na kluczowość argumentacji), że cykl publikacji nie jest jednotematyczny, bo jedna z publikacji ma „szerszy zakres tematyczny”. Pomyślałem sobie: no po prostu skandal! W jednej publikacji autorka pisze nie tylko o X, ale jeszcze o Y i Z. No, to rzeczywiście dyskwalifikuje habilitantkę oraz cykl jednotematyczny.
W iluś tam wpisach na tym blogów prześmiewczo rozważałem cykl jednotematyczny. I co? Ano recenzenci habilitacyjni przerośli moje prześmiewki. Oni naprawdę zaczęli rozważać! I czyż nie są to sprawy kluczowe?! Myślę, że czym prędzej CK i inne instytucje powinny się zająć definicją cyklu jednotematycznego. Bez tego nauka polska utknie.