Dorośli ludzie

Na blogu Doktrynalia reakcja na temat niedawnego wpisu profesora-pedagoga. Autor blogu wskazuje, że pedagog w ciągu ostatnich 16 lat był recenzentem w co najmniej 78 postępowaniach doktorskich i habilitacyjnych. Średnio to prawie pięć postępowań rocznie, recenzja co 2,5 miesiąca. To oczywiście małe piwo wobec recenzji co dwa tygodnie jak pewien profesor w naukach ekonomicznych, jednak wystarczająco dużo, żeby sie zdziwić. Autor Doktrynalii mówi, że go zatkało.

 

Autor kontynuuje mówiąc, że przy takim obciążeniu nie da się rzetelnie pisać recenzji (autor wskazuje, że nie jest przypadkiem niewychwycenie plagiatu omawianego we wpisie Profesora), szczególnie, że kolokwia odbywały się nawet z tygodnia na tydzień. Dodaje, że członkowie CK nie powinni być recenzentami w postępowaniach awansowych, implikując konflikt interesów.

 

Zgadzam się z tym, co mówi autor Doktrynalii. Dodałbym jednak dodatkowy postulat. Skoro dorośli ludzie, profesorowie, sami nie rozumieją, że są rzeczy, których nie powinno się robić, bo nie da się ich zrobic rzetelnie, należy im tego zakazać.

 

Spółdzielnia

Ostatni krótki wątek na temat autoreferatu na forum zachęcił mnie do refleksji nad moim własnym autoreferatem. Siedziałem nad nim i siedziałem, wielokrotnie go przerabiałem, głównie skracając. Uważam nadal, że wyszło nieźle, był zwięzły, omawiał krótko wyniki najważniejszych badań, pokazywał również moją 'drogę badawczą’, układając ją w główne grupy problemowe/tematyczne. Skupiałem sie na tym, co nowe, co wg mnie ciekawe, na 'wkładzie’. Troche sie pewnie za bardzo przejmowałem, ale kto wie….

 

Przez jakiś czas nie byłem na stronach Centralnej Komisji, dziś zaglądnąłem, otworzyłem nowy autoreferat, a tu elaborat na ponad 20, po kolei omawiający poszczególne publikacje. Taki autoreferat nie pokazuje 'sylwetki’ badacza. Habilitant nie pisze, czym sie zajmuje, nie pokazuje problemów badawczych, zamiast tego po kolei pisze króciutkie abstrakty swych publikacji. 

 

Wydaje mi się zresztą, że to takie autoreferaty dominują, nie tylko zreszta w humanistyce. Tak, jakby autor chciał ułatwić recenzentom zadanie i przygotował serię gotowców, które można skopiować i wkleić do recenzji. Nawet ci, co czytaja nie muszą juz czytać – habilitant pisze za nich. I tak to w powstaje spółdzielnia symbioza habilitancko-recenzencka.

 

Nawiasem mówiąc, dzisiaj znalazłem też autoreferat na 45 stron (na oko, na półtora interlinii), to chyba rekord. Uzupełniam: właśnie natrafiłem na autoreferat liczący ponad 50 stron.


Gratulacje

Złośliwości ciąg dalszy. Od jakiegoś czasu wiemy, że ilość postępowań profesorskich wzrosła dramatycznie. Doktorzy habilitowani uciekali przed nową procedurą. Dzisiaj już jednak wiemy, co to 'dramatycznie’ oznacza. I tak w porównaniu z rokiem 2012, wzrost ilości postępowań był następujący:

 

w sekcji nauk humanistycznych i społecznych o 259 wniosków (ok. 120%)

w sekcji nauk ekonomicznych o 105 wniosków (ok. 250%),

w sekcji nauk biologicznych, rolniczych, leśnych i weterynaryjnych o 173 wnioski (ok. 155%),

w sekcja nauk medycznych o 111 wniosków (ok. 79%),

w sekcja nauk technicznych o 87 wniosków (ok. 65%),

w sekcja sztuki o 86 wniosków (ok. 176%)

 

Innymi słowy wzrost jest dramatyczny, a zaszczytne pierwsze miejsce w zdążaniu przypada naukom ekonomicznym. Okazuje się, że chętnych do poddania się nowej procedurze profesorskiej jest jak na lekarstwo. Oczywiście, nie można założyć, że wszyscy ci, którzy zdążyli przed nową procedurą, nie spełniaja jej warunków. Można jednak przypuszczać, że znaczna część nie spełnia. Niestety, już za chwilę, będą oni recenzować wnioski w nowej procedurze. Ci, którym się udało zdążyć, będą oceniać tych, którym sie nie udało. Pogratulować…..

Przeczucia recenzenta

Złośliwości ciąg dalszy. Pod jednym z ostatnich wpisów pedagog-bloger pisze o recenzentach tak:

 

Recenzje w postępowaniach naukowych są eksperckie i nikt nie może pozbawić profesorów ich prawa do wyrażania własnych opinii, a te przecież są zakorzenione w nauce.

 

I niby nic w tym złego, jednak profesor pisze o recenzencie jako o półbogu, który sobie wyraża swoje opinie i nikomu nic do tego. A po lekturze wielu recenzji, powiedziałbym, że wielu recenzentom należy pilnie odebrać prawo do wyrażania swych opinii w postępowaniach habilitacyjnych. Powiedziałbym też, że zadaniem recenzenta nie jest wyrażanie 'własnych opinii’, ale racjonalna i uargumetowana ocena dorobku. Chciałbym też, by nie były to tylko 'własne’ opinie, ale ocena doświadczonego badacza, która jest (mniej więcej) spójna z ocenami innych przedstawicieli nauki.

 

Tak, profesor pisze, że te opinie są zakorzenione w nauce, ale mam wrażenie, że to wręcz łaskawość recenzecka, że nie opierają swych opinii na snach, marzeniach.

Złośliwość?

Krótki komentarz do dalszego fragmentu raportu CK. Prof. Tajduś pisze o odrzuconych wnioskach profesorskich:

 

Tymczasem wnioski, w stosunku do których Centralna Komisja podjęła negatywną decyzję, uzasadnione były publikacjami w lokalnych czasopismach, zawierające treści będące niejednokrotnie powtórzeniami z dorobku habilitacyjnego, drobne przyczynki czy rutynowe opracowania zawodowe, niewiele wnoszące do rozwoju dziedziny naukowej, w zakresie której kandydat ubiegał się o tytuł profesora.

 

Cóż za hipokryzja! Gdyby oceniać już mianowanych profesorów na postawie lokalności czasopism, wielu, bardzo wielu z nich nie zostałoby nigdy profesorami i to nie tylko w naukach humanistycznych czy społecznych. Można zresztą zacząć od przeglądu dorobku członków Centralnej Komisji. Nie wszyscy spełnają warunek nielokalności pubikowania.

 

Złośliwy się robię.

Kursy?

Kolejny zaskakujący autoreferat. Tym razem habilitant postanowił nie omawiać nie tylko swego osiągnięcia badawczego, ale nawet dorobku badawczego. Poświęcił mu jeden akapit, wskazując na tematykę, którą podejmował. Jestem ciekawy, czy recenzenci odniosą się do tego.

 

Nawiasem mówiąc, im więcej postępowań przeczytałem, tym bardziej odnoszę wrażenie, że recenzenci i tak nie odnoszą się do autoreferatu (czy go czytają?), więc cały stres i zamieszanie związane z pisaniem go są właściwie niepotrzebne. I może opis kursów, które prowadził habilitant, w zupełności wystarczy.

 

Raport

Centralna Komisja opublikowała raport z działalności w 2013 roku. Poświęcę mu kilka wpisów, a zacznę od następującego cytatu na temat postępowań profesorskich. Przewodniczący pisze o 'przedwczesnych’ wnioskach:

 

Na tym poziomie awansu naukowego, zgodnie z wymaganiami ustawy, należy oczekiwać od kandydatów do tytułu profesora poważniejszych publikacji podsumowujących stan wiedzy w określonym obszarze nauki i wytyczających kierunki jego dalszego rozwoju….

 

Zaskoczyl mnie ten fragment redukujący profesorów do pisania przeglądówek i podręczników. Wydawało mi się do tej pory, że profesor powinien robić świetne badania i publikować ich wyniki. Ma przede wszystkim tworzyć wiedzę, a nie ją reprodukować. Prawda?

 

Z niezrozumiałych względów znikły również raporty z lat poprzednich. Dlaczego?!

Gra pozorów?

Kolejna recenzja ’monstrum’. 30 stron bardzo szczegółowej analizy publikacji habilitanta. Analizy, która wykazuje serię błędów, niedociągnięć, nieścisłości, powtórzeń. Recenzja zawiera konkluzję negatywną, w przeciwieństwie do dwu pozostałych. Jedna z recenzji pozytywnych zawiera nawet tezę, że dzieło autora poważnie wzbogaca wiedzę historyczną. Czytając obie recenzje, można spokojnie uznać, że któryś z recenzentów odleciał.

 

Ale bardziej zaskujące jest postępowanie linkowane na forum. Tym razem rada wydziału z rozbrajającą szczerością informuje, że po uwzględnieniu negatywnej opinii komisji habilitacyjnej….nadała stopień. Zapytałbym radę, po co recenzje i komisja, skoro rada wie lepiej. Czy to wszystko tylko gra, by osiągnąć z góry zaplanowany wynik?

 

W obu postępowaniach chciałbym przeczytać protokoły….Jak uzasadnił pozytywny recenzent tezy o poważnym wzbogaceniu wiedzy? Jak uzasadniła rada odrzucenie decyzji komisji?

 

Z innej gliny ulepieni

Kilkukrotnie pisałem tu o tym, że na stronach CK nadal nie ma postępowań profesorskich. Wczoraj dostałem w tej sprawie maila, którego autor wskazuje, że tychże postępowań nie będzie, bo…przepisy tego nie wymagają. Postanowiłem udać się do źródla, czyli do rozporządzenia. I rzeczywiście, rozpporządzenie w sprawie przeprowadzania postępowań awansowych wskazuje w wypadku habilitacji, że

 

Wniosek o wszczęcie postępowania habilitacyjnego wraz z autoreferatem habilitanta zamieszcza się na stronie internetowej Centralnej Komisji.

 

Jednak w wypadku postępowań o tytuł naukowy rozporządzenie ustala, co następuje:

 

Uchwała w sprawie poparcia wniosku o nadanie tytułu profesora jest ogłaszana na stronie internetowej szkoły wyższej lub jednostki organizacyjnej oraz Centralnej Komisji.

 

I tak to moje nadzieje, że poczytam autoreferaty i recenzje, spełzły na niczym. Nie poczytam.

 

Komentarz? Profesura nie chce się pokazać w swej pełnej krasie. Nie chce pokazać swego dorobku, jego ocen, kryteriów, jakimi się kierują w ocenie. Znów się okazuje, że profesorowie z innej gliny są ulepieni. Dlaczego i habilitanta można publicznie pokazać, skrytykować, wytknąć mu nieuczciwość, a kandydata na profesora publicznej krytyce poddać nie wolno? Trzeba go schować, wszystko rozegrać w swoim gronie, za kulisami.

 

Jestem zniesmaczony.

 

Wniosek o dopuszczenie

Gdy czytam recenzje habilitacyjne, za każdym razem zwracam pilną uwagę na to, o co wnioskuje recenzent. Opierając sie na wrażeniach, najczęstszym wnioskiem recenzentów jest wniosek o 'dopuszczenie do dalszych etapów przewodu habilitacyjnego’. Za każdym razem wtedy zastanawiam się, czy recenzenci zdają sobie sprawę z tego, co piszą. No przecież, mówiąc krótko, nie ma żadnych 'dalszych etapów’ postępowania, o dopuszczenie do których można by wnioskować. Nie ma już kolokwium habilitacyjnego, do którego można by habilitanta nie dopuścić. Komisja habilitacyjna i tak się zbierze, rada wydziału również. Do czego więc chcą dopuszczać habilitanta recenzenci? Jaki jest status prawny ich wniosków – co się dzieje, gdy recenzent wnioskuje o coś, o co nie da sie wnioskować?

 

Obok recenzentów wnioskujących o dopuszczenie na szczęście są również recenzenci, którzy najwyraźniej zastanowili sie i wnioskują o nadanie stopnie habilitantowi czy konkludują, że wniosek habilitanta jest uzasadniony. Konkludując mój wpis, ja z kolei wnioskuję o dopuszczenie wszystkich recenzentów do obowiązującej procedury habilitacyjnej.