Na forum dyskusja na temat habilitacji. Wstępna diagnoza jest następująca. Habilitują się wszyscy, co chcą, przepycha się habilitacje bardzo słabe, trzeba zatem zrobić coś, co zastopuje tę tamę barachła. Argumenty padające w dyskusji są tradycyjne. Albo należy znieść habilitację, albo należy wprowadzić kolokwium habilitacyjne.
Zanim dodam moje trzy grosze na ten temat, chciałbym zauważyć, że poziom habilitacji różni się znacznie zarówno między dyscyplinami w różnych dziedzinach, jak i wewnątrz ich. Nie da się porównać poziomu habilitacji z fizyki z habilitacjami z socjologii, tak jak sie nie sa porównać habilitacji z psychologii z habilitacjami z pedagogiki. Są dyscypliny, które sobie radzą nieźle z utrzymywaniem poziomu postępowań, są też takie, w których poziom jest niski, czasem dochodzący do kompromitującego.
Wbrew mojemu wcześniejszemu optymizmowi, nie uważam, by były proste sposoby na naprawę. Zniesienie habilitacji oznacza usunięcie przewodów habilitacyjnych z widoku publicznego, niestety nie wiem, co miałoby zmienić kolokwium habilitacyjne. Warto bowiem pamiętać, że za czasów obowiązywania kolokwium habilitacyjnego nauka polska nie kwitła, a zniesienie go nie spowodowało dramatycznej zapaści. Jak wielokrotnie pisałem, kolokwium habilitacyjne to igrzyska dla tych, którzy już przeszli habilitacyjne bęcki.
Czy opisywane często na blogu profesroa pedagogiki habilitacje (czasem z dorobkiem nie wychodzącym poza uczelnię) staną się lepsze dzięki kolokwium? A wewnątrzuczelniane postępowania awansowe podniosą poprzeczkę dla pedagogów? Wątpię. Co więc zrobić? Instytucjonalnie chyba nic. Mówię to z bólem zawiedzionych nadziei, że nowa habilitacja przyniesie bardziej widoczne zmiany. Nie przyniosła – jednak przynajmniej ujawniła skalę problemu. Kontrola jakości nie istnieje i nie będzie istnieć. Wszystko, co można robić, to zwracać uwagę na te habilitacje, które są żenujące, w sferze pulicznej, a przy okazji robić swoje.
Zmiany nastąpią (mam nadzieję), ale bardzo powoli. Na razie możemy jedynie psuć dobre samopoczucie przypychającym i przepchniętym.