Przesłano mi odpowiedzi (linka i druga linka Akademii Młodych Uczonych PAN w sprawie tego, jak MNiSW określa wybitność młodych uczonych.
No i jak czytam sobie to, co napisało ministerstwo oraz młodzi akademicy, to zastanawiam się, kim jest wybitny uczony. I muszę powiedzieć, że nie do końca potrafię zdefiniować takiego uczonego. Jestem jednak dość pewien, że określanie wybitności na podstawie sumarycznego IF czy też liczby cytowań, jest nieporozumieniem. Znam wiele osób, z bardzo wysokimi wskaźnikami numerycznymi, które wybitne nie są, ba, bardzo daleko im do wybitności!
Czy z kolei, na co zwracają młodzi i świetni, o wybitności mówi nam coś prestiż wydawcy, prestiż konkursu czy prestiż projektu? Tez bym powiedział, że nie. Pomysł, że o wybitności świadczy prestiż ośrodka naukowego, jest już zwyczajnie głupi.
Problemów jest jeszcze więcej, gdy weźmiemy pod uwagę to, że wybitność profesora jest (i musi być) różna od wybitności doktoranta. A na pytanie, kim jest wybitny doktorant, jeszcze bardziej nie potafię odpowiedzieć. Czy to ktoś, kto ma 'wybitny potencjał’ czy może tylko wyróżnia się na tle innych doktorantów? Nie wiem. Co więcej, mam wrażenie, że różne dyscypliny mają różne podejście do wybitności i kryteria dla wybitnego matematyka będą inne od kryteriów wyłaniania wybitnego filologa.
Swoją drogą, zacząłem się zastanawiać, czy raz nadana wybitność zostaje z delikwentem na zawsze. Czy też młody i wybitny, z czasem staje sie i niemłodym, i niewybitnym.
Wiem jednak jedno. Pomysł, by zlikwidować recenzje (oceny eksperckie) w ocenie wybitności (czymkolwiek ona jest), jest jednym z głupiszych pomysłów ministerstwa. Wybitny uczony to taki, którego środowisko ocenia jako wybitnego. Środowisko, a nie ministerialny urzędnik.