Pod poprzednim wpisem Stary Zgred zwraca uwagę na przepis odnoszący się do postępowań o nadanie tytułu profesora i jego wykładnię naszej nieocenionej Centralnej Komisji. Sprawa jest stara, jak już podkreślono w komentarzach, ale warto ją wspomnieć jeszcze raz.
Powiem krótko: zarówno przepis, jak i jego wykładnia są tak głupie, że słowa, których chciałbym użyć, są zbyt ostre, by zamieścić je tym blogu. Pomysł, że promotorstwo pomocnicze jest ważniejsze od iluś tam wypromowanych doktoratów jest głupszy od najgłupszych pomysłów. Profesurę na całym świecie dostaje się za całość dorobku, często bierze się pod uwagę wypromowane doktoraty. Jednak nigdzie nie widziałem kryteriów, w których obecna działaność kandydata (uczestnictwo w otwartym przewodzie) miałoby być kryterium decydującym o tym, czy ktoś może złożyć wniosek profesorski. To również jest głupsze niż najgłupsze pomysły.
To jednak już wiemy. To, co dla mnie jest przerażające, że Centralna Komisja, zamiast walczyć z tym absurdem, legitymizuje go swoją wykładnią. Nawet zakładając, że wykładnia nie pozwala na żaden manewr, to Centralny Areopag powinien choćby opatrzyć wykładnię komentarzem bijącym na alarm i wskazującym kompletny kretynizm tegoż przepisu.
Niestety, po raz kolejny Centralna Komisja pokazała, że nie jest w ogóle zainteresowana w reprezentowaniu środowiska naukowego i jego interesów.