W niedawnym wpisie autor blogu Doktrynalia komentuje artykuł na temat habilitacji na podstawie jednotematycznego cyklu publikacji w naukach prawnych. Autor wskazuje na niespójności w opisie cyklu i rzeczywiście zamieszczone cytaty wskazują, że autor artykułu ma trudności ze spójnym wyrażeniem swych poglądów. Bloger konkluduje, że „w praktyce recenzenci znacznie surowiej oceniają cykle niż monografie i sam nie zdecydowałbym się teraz na próbę habilitacji na podstawie cyklu publikacji.”
Jeśli przyjąć, że autor Doktrynaliów ma rację, to jest to kolejny przykład, gdzie 'rzeczywistość habilitacyjna’ stoi w sprzeczności z przepisami wyraźnie pozwalającymi na habilitowanie się na podstawie cyklu jednotematycznego. Co więcej, przepisy nie rozróżniają takich habilitacji, nie ma więc żadnych powodów, by stosować inne kryteria wobec takich habilitacji. I wreszcie, prawnicze problemy z tym, co konstytuuje cykl jednotematyczny, wskazują, że to pojęcie można rozumieć na wiele wykluczających się sposobów, lącznie z takim, w którym ocenia się intencję cyklową habilitanta. Życzę powodzenia!
Właściwie nie mam komentarza, poza tym, że komplikujemy życie sobie i habilitantom. Nie wiem, po co. Nie mam wielu wątpliwości, że nauka polska od tego lepsza nie będzie. A to, że robią to sami prawnicy, dodaje sprawie przeróżnych smaków i smaczków.