Ale wstyd umarł

Jakiś czas temu napisałem o tym, że droga z akademii do polityki powinna być w jedną stronę.  Jak na zawołanie pojawił się problem wypowiedzi jednego z medialnych i politycznych socjologów na temat uczestników Okrągłego Stołu. Zamieszanie się zrobiło na tyle duże, że zabrała głos małżonka profesora socjologii (którego profesurę również niedawno opisywałem). A wszystko dlatego, że profesorowi zagrożono procesem. A jeśli proces przegra, to będzie musiał zapłacić i to niemało.

Nie mam zamiaru pisać o sprawie, bo to blog akademicki, a nie polityczny i  cieszę się bardzo z tego, że dyskusje tutaj są nadal spokojne i bez hejtu. Odnieść się jednak chcę do tego, co napisał Jacek Żakowski na temat sprawy. Otóż publicysta uważa, że karą dla profesora socjologii powinien być wstyd, a nie ruina finansowa. A ja się z tym nie zgadzam (pomijam to, że wątpię, by do ruiny finansowej doszło).

Wzrusza mnie to, że p. Żakowski nadal uważa, że w akademii jeszcze ktoś zwraca uwagę na wstyd. Otóż, proszę Pana, nie, w akademii wstyd umarł. Okazuje się, że ani doktoraty, ani habilitacje, ani profesury  nie są gwarantem racjonalnych wypowiedzi. Co więcej, ja uważam również, że  jak ktoś chce być elita, to niech się jak elita zachowuje.

Napisałem już kilka postów na temat żenujących i obrzydliwych wypowiedzi przeróżnych doktorów i profesorów; jakiś tydzień temu w komentarzach pojawiła się linka do obrzydliwie antysemickiej wypowiedzi profesora z UMK. I co? I nic. Nic!! Przestaliśmy zwracać uwagę na to, że nasi dostojni koledzy pieprzą jak potłuczeni. Wstyd umarł na śmierć.

Wracając więc do sprawy profesora socjologii, powiedziałbym, że od niego wymagam znacznie więcej niż od dresiarza przebranego w garnitur. I jeśli profesor socjologii uważa, że ma prawo do wypowiadania każdej bzdury, musi też zrozumieć to, że inni również mają się prawo przed jego słowami bronić. I ja bym na miejscu profesora wyjaśnił to koleżance małżonce. A Pana Żakowskiego  odnoszenie się do wolności wypowiedzi za niepoważne.

Podsumowując więc, powiedziałbym, że kto słownym mieczem wojuje, ten  mieczem finansowym może dostać, że zacytuję innego profesora, w ryja.