Od jakiegoś czasu zerkam na strony CK w poszukiwaniu autoreferatów – niedługo zacznę pisać swój. Znaczną część tych dokumentów zapisałem sobie, a dziś postanowiłem się z częścią przynajmniej gruntowniej zapoznać. i tak, zamiast czytać ustawę, nie mogłem sie oderwać od lektury. Autoreferaty można znaleźć tu : http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne (może się nauczę wklejać URLe ładniej). Polecam!
Trochę nie wypada mi chyba krytkować ludzi, z którymi jadę na tym samym wózku, jednak nie wytrzymam. No muszę przyznać, że znaczna większość autoreferatów, które przeczytałem, wywoływała we mnie niedowierzanie. Habilitant, który zaczyna swój autoreferat od miejsca urodzenia, wymienienia szkoły podstawowej, zainteresowań w liceum, tudzież na studiach musi sie narażać na śmieszność, nie? Jeden z habilitantów uznał a stosowne informować o tym, ze był gospodarzem klasy, inny ręczył słowem honoru za prawdziwość autoreferatu. No przecież to jest kompletna parodia! Mam wrażenie, że niektórzy z koleżanek i kolegów mieliby również ochotę napisać o swym życiu płodowym, w którym już oczywiście interesowali się tematem swej habilitacji.
O dorobku (dorobkach) wypowiadać się nie będę. Nie dość, że nie chcę się wymadrzać, to, jak już powiedziałem, jadę na tym samym wózku. I cholera wie, co się spodoba recenzentom.
I teraz moja perspektywa: gdy zacząłem myśleć o autoreferacie, zacząłem myśleć o nim, w kategoriach zainteresowania recenzentów moją pracą i badaniami. Chciałbym im 'sprzedać’, że to, co robię, jest ciekawe i warte ich uwagi. Bardzo wątpię, że informacja o tym, że pierwszy kurs języka angieslkiego odbyłem już w szkole podstawowej, osiągnie ten cel. Chcę też przekonać recenzentów, że to, co robię, jest ważne, że zrobiłem badania i napisałem rzeczy, które może nie zmieniły świata, ale jednak stworzyły wiedzę, która jest ważna zarówno intelektualnie, jak i, potencjalnie przynajmniej, praktycznie. Oczywiście znalazłem kilka autoreferatów napisanych właśnie tak. Opowiadały o badaczu, o kimś, kto przeszedł drogę od doktoratu do momentu, w którym sie znalazł i coś osiagnął.
Szczerze powiem, że humor mi się nieco poprawił (Schadenfreude, niestety). Jeśli mam rację, że autoreferat ma być, jak to gdzieś usłyszałem, czy przeczytałem, moją 'narrację badawczą, to w zestawieniu z tym, co czytam na stronach CK, recenzenci dostaną ode mnie coś znacznie lepszego. Bardzo na to liczę, rzecz jasna, trzymając kciuki, by sie nie okazało, że to tylko próżność przeze mnie przemawia. I że trzeba zacząć od poczęcia….