W protokole plenarnego posiedzenia CK odnotowano jeszcze jedną straszność. Otóż prof. Śliwerski postanowił podzielić się twierdzeniem, że Centralna Komisja nie jest najważniejszym organem rozstrzygającym o sprawach nauki. Dowód, który podał profesor był rostrzygający, przygważdżający, po prostu ostateczny. Otóż
Centralna Komisja nie ma nic do powiedzenia w sprawie, uwaga, podziału na dziedziny i dyscypliny naukowe.
Chciałbym z tego miejsca podziękować prof. Śliwerskiemu za poruszenie tej kluczowej sprawy w nauce polskiej. Również uważam, że to Centralna Komisja powinna decydować w tej ultraważnej (mam nadzieję, że 'ultraważny’ jest ważniejszy od 'superważnego’) kwestii, gdzie, na przykład, w konfiguracji dziedzin i dyscyplin znajdzie się pedagogika. Ba, uważam, że Centralna Komisja powinna się zbierać przynajmniej raz na rok i dokonywać przeglądu dziedzin i dyscyplin i, jeśli zaszłaby taka potrzeba, dokonywać zmian. Co więcej, być może konieczna będzie speckomisja, która będzie mogła natychmiast reagować, gdy tylko zajdzie potrzeba zmian. Miałbym nawet kandydata na przewodniczącego takiej komisji.
Dziękuję też prof. Jasiczakowi za zwrócenie uwagi, że podział na dziedziny i dyscypliny naukowe w Polsce nie jest zsynchronizowany z podziałem europejskim. Rzeczywiście, za każdym razem, gdy spotykam się z kolegami z Zachodu Europy, mam wrażenie, że te podziały spędzają im sen z oczu. Jestem zachwycony zapewnieniem prof. Kaczorka, że pracuje zespół, który określił ponownie, jak to jest naprawdę z dziedzinami i dyscyplinami. Ufffff.
Pójdę dzisiaj spać spokojny. Spokojny, że są ludzie, którzy zajmują się sprawami kluczowymi. Priorytetami. Wiem dzisiaj, że nauka polska jest w dobrych rękach. Ulżyło mi. Będę spał dobrze. CK czuwa. Jak Batman.