Ból naukowości

Dzisiaj wpis off-topic, poświęcony kolejnym wynurzeniom profesora pedagogiki. Jego interpretacje prawne na temat ilości promotorów pomocniczych juz omówiono na forum, ja więc skomentuję niedawny wpis, w którym prof. Śliwerski definiuje dzieło naukowe. Kryteria naukowości są następujące: 

a) stanowi spójne tematycznie, recenzowane opracowania naukowe;
b) zawiera bibliografię naukową;
c) posiada objętość co najmniej 6 arkuszy wydawniczych;
d) zostało opublikowane jako książka lub odrębne tomy;
e) przedstawia określone zagadnienie w sposób oryginalny i twórczy  

 

Wydwało mi się najpierw, że to kryteria naukowości w ogóle, okazuje się jednak, że to kryteria książek naukowych.

 

W ww. kryteriach, najbardziej zaciekawiło mnie kryterium długości. Ksiązka naukowa musi mieć odpowiednią długość, inaczej książką naukową nie jest. 6 arkuszy wydawniczych, jest naukowa, 5,5 – naukowa nie jest i choćby miała wzory i tabele, do naukowości pretendować nie może. Kryterium jasne, przejrzyste i zerojedynkowe do bólu.

 

Metoda, teoria, hipoteza do naukowości pedagogice potrzebne nie są. Chodzi o to, żeby napisać dużo.