Po komentarzu kolegi pawcia69sk zaświtało mi, że coś tu nie gra. W dyskusji na temat ochrony dyscypliny, pawcio słusznie zauważa, że ustawa (Art. 16.1) mówi, co następuje:
Do postępowania habilitacyjnego może zostać dopuszczona osoba, która posiada
stopień doktora oraz osiągnięcia naukowe lub artystyczne, uzyskane po otrzymaniu stopnia
doktora, stanowiące znaczny wkład autora w rozwój określonej dyscypliny naukowej lub
artystycznej oraz wykazuje się istotną aktywnością naukową lub artystyczną.
Na dodatek już w artykule 18a ustawa mówi to:
Postępowanie habilitacyjne wszczyna się na wniosek osoby ubiegającej się o
nadanie stopnia doktora habilitowanego, skierowany wraz z autoreferatem do Centralnej Komisji.
I teraz tak. Z jednej strony dostępność postępowania habilitacyjnego jest reglamentowana – tylko niektóre osoby mogą być do niego dopuszczone. Z drugiej strony, postępowanie wszczyna się na wniosek zainteresowanego. Jak dla mnie to sprzeczność, ale kudy mnie do tęgich głów prawnych….
W praktyce wygląda to następująco. Urzędnik w CK sprawdza istnienie dyplomu doktorskiego oraz autoreferatu i innych załączników. Jak jest dyplom oraz zgadza się ilość załączników, to dopuszcza. Sprawdza gruntowniej, może mniej gruntownie, jednak, choć nie znam się za bardzo na prawie, to wydaje mi się, że sam fakt dopuszczenia do postępowania jest poświadczeniem 'znacznego wkładu w rozwój dyscypliny’. Tak przynajmniej mówi ustawa – przecież do postępowania mogą być dopuszczeni ci i tylko ci, którzy mają znaczny wkład w rozwój dyscypliny. Jak dopuścilibyśmy kogokoliwek innego, to złamalibyśmy prawo, nie? A ja osobiście nie podejrzewam CK o to, że prawo mogłaby złamać i dopuścić do postępowania jakiegoś abnegata który znacznego wkładu w rozwój dyscypliny nie m. Dura lex, sed lex.
Co więcej, wydaje mi się również, że recenzenci nie powinni oceniać owego znacznego wkładu w rozwój dyscypliny, bo on już został ustalony. Wszak bez niego habilitant nie zostałby dopuszczony do postępowania. Nie do końca też wiem, na jakiej podstawie polegli habilitanci? Przecież oni musieli mieć znaczny wkład, bo inaczej nie zostaliby dopuszczeni do postępowania.I recenzenci przeczący w recenzjach, że habilitant nie miał znacznego wkładu, chyba informują publicznie o tym, że złamano prawo.
Z punktu widzenia dyscyplinarności habilitanta sprawa jest również zamknięta – habilitant jest w dyscyplinie, ba, ma w nia wkład. Tako rzecze urzędnik dopuszczający do postępowania. Ba, tako rzecze CK!