Elita

Dostałem ostatnio sporo listów, za wszystkie dziękuję. Te, które mogę, będę systematycznie opisywał na blogu. List, o którym chcę napisać tym razem (znów bez szczegółów, które w dużej mierze znam), to list od osoby, która 'zasiada’. Mój korespondent(tka) jest członkiem kilku ważnych (prominentnych?) komisji, które podejmują decyzje w sprawach finansowania akademickiego.

 

To, co przeczytałem w liście, jednak mnie zaskoczyło. Naiwnie łudziłem się, że gdy wchodzą w grę pieniądze, decydenci starają się podejmować decyzje na podstawie 'faktów’, a zatem jakości dokumentów, dorobku, znaczenia itd.itp. Niestety, mój korespondent(tka) rozwiewa jakiekolwiek wątpliwości. Decyzje podejmowane są wyłącznie na podstawie bliższych czy dalszych związków beneficjenta decyzji z podejmującymi ją. Dzisiaj wybieramy moje(go/ą), jutro twoje(go/ą). Członkowie komisji uprawiają mniej lub bardziej widoczny handel wymienny. I tak to kręcą się koła finansowania nauki polskiej.

 

 Porzućcie wszelką nadzieję, wy którzy wchodzicie.