Fala

Jakiś czas temu pisałem o należytej staranności. W tym właśnie kontekście przypomniała mi się następująca historia. Otóż parę tygodni temu rozmawiałem z kolega, który idzie starym trybem habilitacyjnym. Czeka właśnie na  oficjalną informację w sprawie recenzentów. Z przecieków wiadomo, że recenzentów wyznaczono, jednak formalnego pisma nie ma. Kolega zadzwonił do CK. Po dłuższych próbach dodzwonił się i usłyszał, że stara ustawa nie narzuca terminów, więc nikomu się nie śpieszy!!! Opadła mi szczęka.

 

Mam dwa komentarze. Po pierwsze, CK pokazuje  tzw. pawdziwą twarz. Postawa urzędnika, który nie przekazuje informacji szybko i sprawnie (bo niby nie musi)  jest oburzająca, szczególnie że mówimy o bardzo ważnym elemencie życia akademickiego. Najwyraźniej urzędnicy Centralnej Komisji nieszczególnie się tym przejmują. To jest oburzające, bo ja myślę, że urzędnik musi, zawsze, działać w najlepszym interesie tych, którym służy. Brytyjczycy nazywają swych urzędników 'civil servants’ – oni właśnie służą tym, którymi się zajmują!

 

Po drugie, Centralna Komisja jest gate-keeperem. Przede wszystkim jest gate-keeperem akademickim, korporacja profesorów wybiera swą reprezentację, która rządzi polskimi awansami i nie tylko.To, co niezwykłe, to to, że ów gate-keeping idzie w dół – przechodzi na urzędników, którzy zarządzają informacją tak, jak im się podoba bez przymusu owej należytej staranności. 

 

Przy wszystkich problemach niereprezentacyjności, Centralna Komisja jest ciałem społecznym, wyłonionym przez środowisko, a przynajmniej jego część. Wydawałoby mi się, że członkom CK powinno zależeć na tym, by swym młodszym kolegom np. przekazywać informacje jak najsprawniej. Urzędnik mówiący, że on nie musi, pokazuje obraz dokładnie odwrotny. I chciałbym zapytać dotychczasowego przewodniczącego CK, profesora Kaczorka: Co Pan na to, Panie Profesorze? Chciałbym myśleć, że pamięta Pan, jak Pan czekał na informację, na stopień.

 

Teraz my musimy poczekać? Fala, Panie Profesorze, co? Fala!