Herezje!

Na forum dyskusja na temat systemu wspomagania wyboru recenzentów. Dyskusja krótka, system skrytykowali wszyscy, ja mam podobne doświadczenia jak inni, nie dołożę więc kolejnych słów krytyki na temat szalonych wręcz wyborów recenzenckich proponowanych przez system. Dodam jednak kilka słów na temat rankingu recenzentów.

 

Otóż podobnie jak inni zawuażyłem, że recenzenci nie są ustawiani w rankingu wg swych kompetencji, ale wg posiadanych stopni naukowych. Przyznam, że opadła mi szczęka, gdy widziałem doktorów z oczywistymi komptenecjami recenzenckimi, którzy ustawiani są w rankingu poniżej osób mniej kompetentnych, ale z habilitacją, a ci poniżej osób z tytułem naukowym.

 

Te rankingi pokazują jednak jakże prawdziwy obraz nauki polskiej. Nauki, w której nie chodzi przecież o kompetencje, ale o porządek dziobania. Profesor zwyczajny musi być lepszy od podwórkowego, podwórkowy od adiunkta, a adiunkt od magistra….Właściwie to magister się i tak nie liczy, może co najwyżej po piwo skoczyć. A ja jakoś nie zauważyłem, by moje kompetencje recenzenckie wzrosły wraz z uzyskaniem stopnia doktora habilitowanego. One wynikają z badań, które prowadziłem i prowadzę. To doktorant, który, no, powiedzmy kończy pisać doktorat na temat X jest bardziej kompetentny, by napisać recenzję artykułu na ten temat niż profesor, jego promotor.

 

Wiem, wiem, spalić mnie na stosie za te herezje.