Idzie nowe

Ten wpis oparty jest na kolejnym liście do mnie. Mój korespondent pisze o recenzjach pewnego profesora, który uparcie odrzuca międzynaorowy i współuatorski dorobek habilitantów.  Wszystko, co habilitant pisze na świecie, oceniane jest jako przyczynkarstwo, z kolei współautorstwo nie pozwala na ustalenie wkład habilitanta w badania/publikację, należy więc takie publikacje wyłączyć z oceny. Autor listu donosi o postępowaniu, w którym habilitant legitymuje się dorobkiem bez wątpienia z  naddatkeim wystarczającym na habilitację, jednak recenzja wspominanego profesora to kolejny  negat. A argumenty jak wyżej,

 

Co ciekawe jednak, sam recenzent legitymuje się dorobkiem jedynie lokalnym i również bez wątpienia nie spełnia ustawowego wymogu renomy międzynarodowej. Pomimo tego, zarówno rady wydziału, jak i CK wyznaczają profesora na recenzenta, a mój korespondent pisze o przynajmniej jednej habilitacji, w której bardzo negatywne zdanie opisywanego profesora przeważylo. 

 

i tu powstaje pytanie o motywy takiego profesora. Argumenty stosowane w recenzjach można uznać za bzdurne, o czym, jak można podejrzewać, recenzent wie. Dlaczego więc pisze bzdury? Otóż wydaje mi się, że taki profesr to krzywe odbicie mentora, o którym pisałem niedawno. To osoba, którą każda międzynarodowa habilitacja podważa, a on przeciwstawia się temu jak może. To osoba, która nie potrafiła się znaleźć w nowym świecie nauki, więc dąży do tego, by powstrzymać coraz szybciej następującą rzeczywistość, w której jego dorobek jest oceniany bardzo negatwynie. A że potencjalnie niszczy kariery ludziom, których ocenia? Najwyraźniej to mu nie przeszkadza.

 

Oczywiście nie da się zmienić poglądów i motywacji takiego rcenzenta. Da się jednak wykluczyć z postępowań habilitacyjnych. Na razie jednak profeosr i jego idiotyczne argumentacje trzymają się mocno.