Oto najnowszy artykuł prof. Marka Wrońskiego. Dotyczy on plagiatu na UMK, na wydziale historii, który, jak wieść gminna niesie, jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym wydziałem historii w Polsce.
To, co opisuje Wroński, nie kwalifikuje się już do kategorii skandalu. To jest masakra, która spowodowała, że ludzkie pojęcie przeszło i poszło w cholerę. Być może trafiło już nawet do Elvisa. Bo to, że nawet na najlepszym uniwersytecie zdarzają się plagiaty, nie dziwi mnie. To jednak, że te plagiaty się legitymizuje, to już jednak szokuje. Ale to, że akceptowane jest to, że promotor usiłuje wymusić wycofanie zarzutów o plagiacie, to już są jaja pańskie. Co my jesteśmy, do ciężkiej cholery, jakaś mafia? Na inżynierii będziemy studentów uczyć tworzenia betonowych butów? Na wydziale psychologii stworzymy kurs pt. Wymuszenia 101?
Jeśli takie rzeczy dzieją się na jednym z elitarnych uniwersytetów badawczych, to naprawdę biada nam. Po przeczytaniu artykułu Wrońskiego, rektor powinien się podać do dymisji, razem z dziekanem, który powinien spalić się ze wstydu. Nazwiska ludzi biorących udział w tej akademickiej degrengoladzie na zawsze powinny się zapisać w księdze infamii nauki polskiej. Niestety, wstyd umarł, już zapomnieliśmy, gdzie został pochowany.
Mam też propozycję. Może zostawmy już w spokoju panią Kopernik. Mnie to nawet go żal, po aferze z pedagogiem, teraz to. I po co go w to mieszać. Wnioskuję więc o zmianę uczelni. Proponuję, jak się wydaje, znacznie stosowniejszą nazwę, Uniwersytet im. Ala Capone. Wydział Historii mógłby przybrać imię Cosa Nostra.
Masakra, drodzy Państwo, po prostu masakra.