W sprawie listy wstydu zabrał głos prof. Śliwerski. Oburzony grzmi, że ministerstwo nic nie robi w sprawie pewnej doktor habilitowanej (dodając przy okazji, że to wszystko przez PO i PSL). Nie odnosi się jednak, jak zwykle, do tego, że piętnowane osoby spokojnie i często od lat funkcjonują w polskim środowisku naukowym. Chciałbym więc zapytać Pana Profesora, co, poza skarżeniem do ministra, zrobił w tej sprawie. Ilu osobom odmówił podając słowackie powody, z ilu osobami nie zasiadł?
Łatwo jest piętnować na blogu ludzi, z którymi nie ma się na co dzień do czynienia. Trudniej oburzać się na znajomych z UMK i habilitacje, które tam przepuszczano. Chciałbym się doczekać wpisu profesora-pedagoga na temat innej listy wstydu. Listy dętych habilitacji z pedagogiki z Torunia i, jak podejrzewam, nie tylko.