Jakiś czas temu pisałem o dwóch postępowaniach habilitacyjnych wszczętych przez jedną habilitantkę. Pierwsze, z ekonomii, nie powiodło się, więc po niecałych dwóch latach habilitantka wszczęła postępowanie w już innej dyscyplinie (finanse). Los tego drugiego postępowania właśnie się rozstrzygnął (dziękuję pg_wroc za zwrócenie mi uwagi). Okazuje się, że i to drugie postępowanie zakończyło się odmową (oto linka: tnij.org/przychocka). Znani czytelnikom tego blogu profesorowie ekonomii odmówili Pani Profesor i Prorektor habilitacji.
Nie wiem, jak to skomentować, szczególnie po jednym z komentarzy pod wcześniejszym wpisem. Jedna z komentatorek napisała o hipotetycznym przypadku m.in. to:
Po trzecie – tato habilitantki to profesor (nazwisko po mężu maskuje kto, ale to profesor z Białegostoku z tego też powodu na złość jemu habilitacja padła, czego w momencie składania wniosku nie spodziewano się). I to osobisty konflikt na linii tata – ktoś ważny, spowodował, że zamiast trzech laurek były trzy negatywne oceny.
Po czwarte – przy okazji kolejnych wyborów do CK sprawa została już uregulowana, obgadana, załatwiona i nie ma powodów aby zwlekać. Habilitacja nie padnie, przejdzie a recenzje będą wspaniałe – bo w końcu wszyscy doskonale wiecie, że nie ma znaczenia żadna merytoryka a jedynie to kto i co.
Zastanawiam się więc, równie hipotetycznie, o co w tym wszystkim chodzi.