Przewodniczący Centralnej Komisji, prof. Furtak wypowiedział się. I okazuje się, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Nieprawidłowości jest mało, ale będzie mniej, bo prof. Furtak twardą ręką prowadzi okręt komisji przez wzburzone wody nauki polskiej.
Mnie w wywiadzie Przewodniczącego interesowały sprawy habilitacyjne. Otóż okazuje się, że przekazanie nadawania stopnia radom wydziału to było posunięciem złym. Dlaczego? Okazuje się, spowodowało ono więcej nieprawidłowości. O jakie ieprawidłowości idzie, nie wiadomo. Musimy się tu zadowolić jedynie (pustym) słowem przewodniczącego profesora. To może by tak zapytać – skąd Pan wie?
Okazuje się też, że nie ma problemów z recenzjami. Na ptyanie o recenzje towarzyskie, prof. Furtak odpowiada:
Wydaje mi się, że twierdzenie, jakoby był to powszechny problem, to gruba przesada. Fakty tego nie pokazują. Zdarzają się takie sprawy, ale to jest margines. Recenzje, jak i cała dokumentacja przewodu, są podawane do publicznej wiadomości, publikowane na stronie internetowej Centralnej Komisji. Nikt nie chce z własnej woli dać się „zlinczować” środowisku przez napisanie grzecznościowej recenzji.
I ja znów chciałbym zapytać – skąd Pan wie? O jakich faktach Pan mówi? Proszę się podzielić wynikami przeprowadzonych analiz, co? Na tym blogu omówiono przynajmniej kilkadziesiąt recenzji dętych, towarzyskich, kurtuazyjnych, parafrazujących czy im podobnych. To oczywiście niewielki odsetek wszystkich recenzji habilitacyjnych, biorąc jednak pod uwagę, że one w dużej mierze pobierane były 'losowo’, to zaskakująco dużo wyjątków udało nam się tu znaleźć.
Co więcej, w swojej pracy doktorskiej, o której pisałem niedawno, dr Rozkosz mówi o 'ogrywaniu systemu’ i choć odnosi się to głównie do 'kultury epistemicznej’ dyscypliny, to jednak trudno nie dostrzegać gotowości recenzntów tego obchodzenia swoych obowiązków.Trudno również zakładać, że recenzenci tylko tę kulturę epistemiczną mają na uwadze. Wiara Przewodniczącego w piękno i uczciwość praktyk recenzenzyjnych wydaje się jednak mocno przesadzona.
Podobnie przesadzony wydaje się argument o 'linczowaniu’ recenzentów. Ciekaw jestem, ile przypadków 'linczowania’ zna Pan Przewodniczący. Bo poza byciem bohaterem wpisu na tym blogu oraz artykułu prof. Wrońskiego, który jednak zajmuje się innymi rzeczami, nie przychodzi mi do głowy żadne takie linczowanie. No chyba, że prof. Furtak uważa, że jak podszedłby do niego kolega i powiedział „Kazik, nie daruję ci tej habilitacji, pojechałeś”, to on się poczuje zlinczowany.
Konkludując, można by po prostu powiedzieć, że jest pięknie, a prof. Furtak dokłada starań, by było jeszcze piękniej. Zadanie ma wybitnie trudne, bo wydaje się, że piękniej już prawie być nie może.