Profesor Śliwerski postanowił zrecenzować książkę. Smaczku tej 'recenzji’ dodaje fakt, że jest to książka w postępowaniu habilitacyjnym, któremu Pan Profesor przewodniczy (strony CK nadal nie zawierają dokumentów, które kończą postępowanie). Postanowiłem napisać o tym, bo mnie szlag jasny trafił.
Po pierwsze, uważam, że wypowiedź przewodniczącego komisji habilitacyjnej (a przy okazji członka CK) na temat prowadzonego postępowania, jest skandalem. Tak, rozumiem, że być może postępowanie się już zakończyło, tylko jeszcze dokumenty nie pojawiły się na stosownych stronach internetowych, jednak dla nas, postronnych osób, postępowanie trwa. Postępowanie trwa, a przewodniczący pisze niezwykle negatywną recenzję osiągnięcia w tymże postępowaniu. Ot, tak, se pisze, bez typu.
Po drugie uważam, że przewodniczący komisji habilitacyjnej nie powinien się w ogóle wypowiadać na temat postępowania, któremu przewodniczył. Pisanie dodatkowej recenzji habilitacyjnej jest nieprofesjonalne, nieetyczne, skandaliczne. Naczelny Pedagog Kraju postanowił powiedzieć światu, jak jest naprawdę. Może prof. Śliwerski powinien stać się Naczelnym Recenzentem Kraju.
Po trzecie, to jednak ton tej 'recenzji’ jest szczególnie skandaliczny. Szlag mnie trafia, gdy czytam o tym, że autorka się skompromitowała. Ba, skompromitowała naukę w ogóle. Żałosne są takie teksty od profesora tytularnego, którego sława zdaje się nie wychodzić poza granice Słowacji, który, o ile się nie mylę, po angielsku ani be, ani me, ani kukuryku, który chyba nie zdołał jeszcze dołączyć do międzynarodowej pedagogiki. I skoro już koniecznie trzeba o kompromitacji, to moim zdaniem, jedyną osobą która się skompromitowała, jest pedagog wszystkich pedagogów.