Zaglądnąłem dzisiaj do habilitacji w naukach teologicznych. Po przeczytaniu kilku recenzji szybko stamtąd uciekłem. Przeraziło mnie pomieszanie porządków religijnych i naukowych.
Przeczytałem na przykład pozytywną recenzję, która chwali dzialalność naukową habilitanta, bo rozbudza umiłowanie Pisma Świętego. Dla jednych to dobrze, dla innych obojetnie, ale żeby od razu za to habilitację? I jak przeczytałem jeszcze ze dwie recenzje i nieco mnie zemdliło od słodyczy z nich płynącej, stwierdziłem, że nie ma szans na to, żeby znaleźć uwaloną habilitację.
Przez dłuższy czas nie będę tam zaglądał. No, może do postępowania jedynej habilitantki w dziedzinie.