Przeczytawszy lub przeglądnąwszy, podejrzewam, gdzieś koło dwu setek recenzji, wielokrotnie natrafiłem na słowa krytyki, których jeszcze nie tak dawno nie spodziewałem się z taką częstotliwością. Recenzenci znacznie za często wytykają habilitantom plagiaty, nieścisłości, powtarzane publikacje. Za każdym razem zastanawiam się, na ile habilitant po prostu uznaje, że nie ma problemu, że nie robi nic, do czego recenzent mógłby się przyczepić. Mały plagiat to drobnostka, nie mówiąc już po duplikowaniu pubikacj czy ich znacznych fragmentów. Tak się uprawia naukę.
A może, z drugiej strony, habilitant uznaje, że jakos przejdzie, habilitacja może nie jest jest formalnością, może nie jest umówioną, ale jednak nie ma się czym przejmować, przechodzą i tak prawie wszyscy. Recenzenci na dodatek są nieuważni, habilitacja w tę czy we w tę, co za różnica?
Na co liczy habilitant?