Przeczytałem kolejny artykuł prof. Wrońskiego o nieuczciwości naukowej. To, co najbardziej przygnębiające według mnie, to instytucjonalne reakcje na plagiat.
Plagiaty będą zawsze. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał pójśc na skróty. Mówiąc górnolotnie, taka jest natura ludzka. Ważne jest jednak to, jak, jako środowisko, reagujemy na plagiaty. I po raz kolejny widzimy, jak opieszale i niechętnie uczelnie prowadzą postępowania wobec podejrzeń o plagiat.
Nie znam nikogo, kto pochwala plagiaty, nie znam nikogo (chyba), kto popełnił plagiat. Nie rozumiem, jak plagiat popełnić, nie rozumiem, jak można przymykać nań oko. Uważam, że opieszałość instytucjonalna jest skandalem. Skandalem, za który odpowiadają przede wszystkim ci, którzy nie prowadzą energicznych postępowań. Jednak myślę, że odpowiedzialność ponosimy my wszyscy nie domagając się takich postępowań i tolerując, choćby biernie, zachowania instytucji i plagiatorów.
Dopóki my (celowo używam tego zaimka) wszyscy nie zaczniemy piętnować plagiatów i wykluczać plagiatorów, w doktoratach, habilitacjach i wszędzie indziej, plagiatorzy nadal będą nam pokazywać gest Kozakiewicza.