Straciłem poczucie czasu. Właśnie dostałem maila ponaglającego, zaglądnąłem na bloga – minął miesiąc. Nawet nie wiem kiedy. A pod poprzednim wpisem już ponad 2000 komentarzy. Dużo za dużo. Kajam się.
Dostałem kilka maili w sprawie organizacji szczepień na uczelniach. Bardzo różne są. I takie, które chcą pochwalić uczelnie za doskonałą organizację szczepień, i takie, które opisują mniej doskonałą organizację. A mi się nie chce pisać na temat zarządzania pandemią i zdrowiem publicznym.
Ale dostałem też dwa maile na ten sam temat (co, ciekawe, z tej samej uczelni, choć od różnych osób). Piszą obie osoby o rektorze, który zmienia zdanie. komunikaty są odwoływane innymi komunikatami, potem jeszcze są dodatkowe komunikaty, a wszystko opisywane jest jako niespójne, spóźnione, niedorobione.
Wydaje mi się, że to sprawa ważna. Rektor to nie tylko najważniejsza osoba na uczelni, ale również jej wizytówka, jej wiarygodność, jej reputacja.Co więcej, za często myślimy o uczelniach, które mają jedynie wizerunek na zewnątrz organizacji, zapominając, że uczelnia ma również wizerunek wobec własnych pracowników. Rektor, który często zmienia zdanie jest niepoważny. Niepoważnych rektorów mają uczelnie niepoważne.
Nie chcę pisać, o jaką uczelnię idzie. To nie ma większego znaczenia. Chcę podnieść problem, który moim zdaniem jest dość ważny. Wewnętrzny wizerunek uczelni jest tak samo ważny, jak ten, który uczelnia ma na zewnątrz. Czasem myślę, że może i nawet ważniejszy. Dobrze mieć rektora, którego się szanuje, na którego słowach można polegać. To z kolei oznacza, że rektor powinien jak najczęściej korzystać z okazji, żeby milczeć.
Rektorze, nie pieprz bez sensu, powiedziałbym, korzystając ze słów mistrza Mleczki.