Zostałem niedawno poproszony o przeczytanie i skomentowanie autoreferatu osoby gotowej do złożenia wniosku. Autoreferat przeczytałem, nie podobał mi się i już miałem to powiedzieć autorowi, gdy przypomniałem sobie moje własne rozterki. Wszak na stronach CK wisiały i nadal wiszą dwa typy autoreferatów. Zdecydowanie częstszy, występujący we wszystkich dyscyplinach, do których zaglądam, to taki, w którym habilitant dokonuje streszczenia 'osiągnięcia’. Autoreferat spełnia rolę zazwyczaj kilku- czy kilkunastostronicowego abstraktu cyklu czy monografii. Drugi typ, rzadki, to omówienie dorobku haiblitanta w kontekście dyscypliny habilitanta. Nie ma w takim autoreferacie żadnych streszczeń – jest 'biografia intelektualna’ połączona z opisem wkładu habilitanta w 'rozwój dyscypliny’. Nie muszę dodawać, że jestem zwolennikiem tej drugiej opcji.
Autoreferat, który przeczytałem, był klasycznym przykładem autoreferatu pierwszego typu. Habilitant napisał abstrakt, z którego recenzent dowie się wszystkiego o osiągnięciu habilitanta, jak i o jego głównych publikacjach, będzie mógł odpowiednie fragenty żywcem przenieść do recenzji. Przypomniałem sobie też, że Centralna Komisja zamieściła formularz wzorowego autoreferatu, w którym prosi o streszczenie. Po krótkich wahaniach do niego właśnie odesłałem proszącego o zdanie habilitanta, mówiąc, że doskonale wpisał się w oczekiwania.
I tak to habilitant nie będzie się wyróżniał, recenzenci będą mogli korzystać z opcji ctrl-C oraz ctrl-V, a polska nauka będzie rosła w siłę z poczuciem, że coraz więcej osób ma znaczny wkład w rozwój dyscypliny.