Niepewność

Rozmawiałem wczoraj z młodym doktorem. Doktorat zrobił ze dwa lata temu i pytał mnie o strategie na habilitację. Miałem trudności z odpowiedzią. Po pierwsze, rozrzut jakości w zakończonych postępowaniach habilitacyjnych jest tak duży, że trudno znaleźć oczywisty wspólny mianownik, który można by uznać za sensowny drogowskaz dla kandydata na habilitanta. Ale tu można by, jak podejrzewam, powiedzieć o tym, że należy celować w dorobek miedzynarodowy.

 

Jednak, po drugie, moja pewność co do tego świetnego dorobku została mocno nadwerężona ostatnimi dyskusjami na temat ilości habilitacji recenzowanych przez pojedyncze osoby. No przecież recenzowanie około setki habilitacji przez jedną osobe nie tylko nie ma sensu, ale na dodatek powoduje katastrofalnie wysoki wpływ jednej osoby na dyscyplinę. Gdy dodamy do tego niedawno ujawnioną aferę z członkiem PAN (sic!) na planie pierwszym, obraz habilitacji zaczyna rozmywać się coraz bardziej, a pewność co do tego, co robić, zaczyna znikać. Oczywiście, jest z drugiej strony dyskutowany na forum list fizyka….Niestety, młody doktor nie jest fizykiem.

 

I wreszcie, po trzecie, ostatnia 'polemika’ prof. Śliwerskiego, członka CK, którego karkołomne intepretacje prawne przyprawiają o zawrót głowy. A jeśli on nie jest jeden taki? Nawiasem mówiąc, jakiś czas temu rozmawiałem z profesorem pedagogiki, który mi powiedział, że to, co mówi prof. Śliwerski, jest traktowane jako opiniotwórcze. Blog pedagoga jest czytany po to, żeby się dowiedzieć, jak jest.

 

I tak to moja rozmowa z młodym doktorem skończyła się dość pesymistycznie. Wskazując na te problemy, powiedziałem, że i tak warto mieć dobry, międzynarodowy dorobek. Zawsze przecież można wyjechać – a tam się on przyda na pewno.