Wpis półpolityczny, na szybko, no i moralizatorski. Otóż Wirtualna Polska podaje, że dr hab. Artur Górak UMCS uznał, że protestujący przeciwko ustawom o sądach to bydło, do którego należy strzelać. Bardzo chcę myśleć, że to jakieś przekłamanie, że następnym moim wpisem będą przeprosiny.
Moim zdaniem, sprawa jest jednak na tyle poważna, że tym razem nie chowam się za 'problemem’, piszę wprost, z nazwiska. Bo jeśli to powiedział, to dr hab. Górak przekroczył granice przyzwoitości, których moim zdaniem przekraczać nie powinniśmy. Moim zdaniem, nie należy mu podawać ręki. Na miejscu UMCS, tak, napiszę to, zastanowiłbym się, czy chce mieć takiego pracownika.
Wiele lat temu słyszałem historię o głuchej posłance w Izbie Gmin. Gdy brała ona udział w dyskusji, posłowie partii opozycyjnej, wypowiadając się, odwracali się do niej, żeby mogła czytać z ruchu warg to, co mówią. Można się bowiem nie zgadzać, nawet fundamentalnie, ale można również dyskutować na argumenty, ba szanować swojego adwersarza. Moim zdaniem, my, profesorowie, podwórkowi i polni, powinniśmy się właśnie tak zachowywać. No przecież mamy argumenty nie?
PS. Dr hab. Górak jednak napisał, co napisał. Oto jego przeprosiny, a są one, jak i jego wyjaśnienia po prostu żenujące. Teraz czekam na to, co zrobi rektor. Niestety, mówiąc szczerze, mam nadzieję, że dr hab. Górak straci pracę na UMCS.