Obcy w raju

Dzisiaj, na świeżo, o nowym wpisie na blogu prof. Galasińskiego. Wpisie, który dla jednych będzie rzeczową oceną sytuacji szerokich nauk społecznych i humanistycznych spoza strefy języka angielskiego, dla innych będzie alibi do nienawiązywania kontaktu z nauką międzynarodową. Dodam, że w jednym z tweetów Galasiński odcina się od tej drugiej interpretacji swego wpisu.

 

Co mówi Profesor? No, mówi, że to, że napiszemy dobry tekst po angielsku, nie wystarcza, żeby tekst zaistniał. Że publikowanie z polskimi danymi, z badaniami robionymi w Polsce (Polska jest tu traktowana metonimicznie jako kraj spoza anglosfery) jest trudniejsze. Mówi wprost – dane po angielsku traktowane są jako domyślne, jako mówiące nam o uniwersaliach natury ludzkiej, dane po polsku mówią nam jedynie coś o Polsce. Oczekuje się, że dane polskie zostaną zanalizowane w kontraście do tych nienacechowanych kontekstem kulturowym – danych angielskich.

 

Inspiracją wpisu był list dwóch uczonych, z Białorusi i Ukrainy, którym zwrócono uwagę, że cytują literaturę po rosyjsku. W jednym z tweetów, prof. Stec dopowiedział, że wysyłał wydawnictwu książki, żeby udowodnic, że cytuję z istniejących źródeł. To tak idiotyczne, że trudno skomentować, jednak zdarzyło się.

 

I teraz mój krótki komentarz. Mam ambiwalentny stosunek do tego postu. Ma on zwrócić uwagę na nierówności w traktowaniu nauki. Nauka anglojęzyczna ma fory na polu międzynarodowym, ta nieanglojęzyczna od czasu do czasu musi walczyć o to, żeby nie uznano jej za wielbłąda. Jestem przekonany, że Profesor nie miał tylko pecha i opisuje przynajmniej część rzeczywistości nauki nieanglojęzycznej.

 

Jednak obawiam się również, że prof. Galasiński zrobił nam niedźwiedzią przysługę. Obawiam się, że jego tekst stanie sie manifestem nieudacznictwa i doskonałym źródłem argumentów, dlaczego mi się nie udało. Przecież nie mogło się udać, ja jestem z Polski, a Polaków nie chcą, dyskryminacja jak w pysk strzelił! Warto więc pamiętać, że zarówno autorowi postu, jak i wielu innym, udaje publikować. Nadludzkim wysiłkiem, ale się jednak udaje.