Po raz kolejny dostałem maila w sprawie rynsztokowości mojego bloga. Tym razem kilku korespondentom uwłacza słowo 'dupsko’. Postanowiłem zareagować i zapytałem moją partnerkę (o zgrozo!), czy słowo 'dupsko’ jakoś jej szczególnie uwłacza. Mam do niej zaufanie, bo ona (prawie) nigdy nie używa tzw. brzydkich słów. No więc partnerka zadumała się przez chwilę i powiedziała, że jej 'dupsko’ nie uwłacza. Choć ona by tak nie napisała, wcześniejsze 'pieprzenie’ też jej nie uwłaczało. Wytłumaczyła mi, że trzeba rozumieć kontekst, w jakim słowa występują i że blog jest właśnie taką formą pisania, gdzie wolno więcej. Przestrzegła mnie jednak przed posuwaniem (ja tu parsknąłem delikatnie, ale srogi wzrok partnerki mnie ukarał) się dalej, ale 'dupsko’ zaakceptowała. Poczułem się nie tyle rozgrzeszony (bo grzechu wszak nie było), ale uniewinniony z zarzutu.
No więc powtórzę to, co już kilka razy miałem okazję napisać. Proszę Państwa, którym uwłacza: miło mi będzie otrzymywać Państwa maile, jednak nie mam najmniejszego zamiaru stosować się do Państwa połajanek. Jeśli Państwu tak bardzo przeszkadza to 'pieprzenie’ czy to 'dupsko’, proszę przestać się umartwiać i nie zaglądać tutaj. Jeśli jednak nie potraficie nie zaglądać, ciągnie was tu narkotycznie, to ja chętnie podejmę się roli obiektu waszych piorunów, wyklinań oraz oskarżeń o wszeteczność wredną i niezmierzoną.