Gdy jakiś czas temu prześmiewczo pisałem o życiu płodowym, w którym habilitant rozpoczął swój marsz ku habilitacji, nie sądziłem, że autoreferat może wyjść poza cezurę, którą wyznacza data poczęcia kandydata na profesora. Okazało się (chciałoby się powiedzieć: jak zwykle), że moje niewczesne szyderstwa zostaną ukarane.
I tak oto nie mogę się powstrzymać i nie zauważyć habilitanta w naukach muzycznych (docenionego na moim ulubionym forum), który rozpoczyna autoreferat w momencie, kiedy….poznali się jego rodzice. Habilitant podaje, iż jest owocem tegoż związku, rozpoczętego bez wątpienia romantycznie w Szczecinie.
I może lepiej zostawić ten wpis bez części komentującej. Nie mogę się jednak powstrzymać od jednego pytania: gdzie jest granica?! No właśnie….granica czego?