Wracam znów superrecenzji prof. Idziaka. Nie tylko dwaj główni bohaterowie sprawy przekroczyli granice wstydu w sposób, który trudno było sobie jeszcze niedawno wyobrazić. To również recenzenci. Prof. idziak pisze:
Uważna lektura tych recenzji wskazuje na tak dużą ich zbieżność (w stawianych zarzutach), że nie sposób się oprzeć wrażeniu, iż nie powstawały one w sposób niezależny.
O ile dwaj członkowie PAN (warto przypominać, jak wysokie pozycje w nauce polskiej zajmowali dwaj panowie od zakały) działali zakulisowo, działania recenzentów można by określić wręcz jako bezczelne. PANowscy luminarze mogli liczyć na to, że ich umowy i układy pozostaną w ukryciu, recenzenci jednak wiedzieli, że ich recenzje będą czytane i to nie tylko przez członków komisji i rady wydziału. I najwyraźniej im to nie przeszkadzało.
Bezczelność koordynacji ocen recenzenckich nie mieści mi się w głowie. Ci recenzenci podważyli fundamenty postępowania awansowego.