Profesor-pedagog ponownie rysuje fascynujący obraz pedagogiki. Omawiając niedawną obronę pracy doktorskiej, Profesor podkreśla jakość przeprowadzonej kwerendy bibliotecznej i wpada w zachwyt nad tym, że doktorantka zamieściła w pracy aż ponad 100 anglojęzyczynych pozycji bibliograficznych. Wszystkim niedowiarkom, kórzy pomyśleli sobie „No bez przesady, chyba nie aż 100!” , Profesor zamyka usta ostatecznie brzmiącym „sic!”. Do tego wszystkiego, proszę sobie wyobrazić, że doktorantka przejrzała źródła internetowe!
Gdy z pewnym niedowierzaniem czytałem zachwyty Profesora nad zdolnościami językowo-komputerowymi doktorantki, przypomniał mi się autoreferat w postępowaniu habilitacyjnym chyba z socjologii (niestety, nie pamiętam już konkretnego postępowania), w którym habilitant chwalił się, że samodzielnie i bez pomocy tłumacza przeczytał po angielsku wiele różnych publikacji. I jednak mniej do śmiechu mi się zrobiło.
Do tej pory wydawało mi się, że czytanie literatury międzynarodowej jest czymś oczywistym w nauce. Okazuje się jednak, że rożne dyscypliny mają różne zachwyty.