Proponuję wariograf!

Jeszcze o jednotematyczności. W ostatnim wpisie dr Kulczycki zbiera informacje na temat nowej procedury habilitacyjnej. W dyskusji pod wpisem pojawiły się głosy krytyczne wobec definicji jednotematyczności. Wykładnia prawna jednotematyczności jest bowiem następująca:

 

O jednotematycznym cyklu publikacji powinno się mówić wówczas, gdy publikacje zostały przygotowane na z góry ustalony temat i ukazują się w sposób, który można określić jako cykliczny.

Nie jest zatem jednotematycznym cyklem publikacji zbiór publikacji, któremu autor ex post przypisał określony temat – nawet temat bardziej jednoznaczny niż „wybrane zagadnienia” czy też „studia z zakresu”.



Jest to chyba najbardziej przeciwużyteczna definicja w nowej procedurze. I to z dwóch powodów. Po pierwsze, definicja ta jest całkowicie niesprawdzalna. Nie jestem prawnikiem, jednak na moje oko, definicja ta, o ile ją rozumiem, odnosi się do intencji autora, by stowrzyć cykl jednotematyczny. Realistycznie, nie można tego dociec i jedyną konsekwencją tej definicji jest to, że habilitanci muszą kłamać. Przecież nigdy w życiu nie przyznałbym się, że chciałem stworzyć cykl na temat X, ale mi wyszedł na temat Y, bo badania poszły w innym kierunku, nie wyszły tak, jak miały, czy też dokonałem ciekawego odkrycia (biedny Fleming – dziękuję trzy.14 –  nie mógłby liczyć na na habilitację za odkrycie penicyliny, bo odkrył ją przypadkiem). Według cytowanej definicji, mój cykl się nie liczy, bo temat nie był z góry przygotowany. Absurd? Z turbodopalaczem!

 

Po drugie, chyba tylko według panów prawników, habilitanci po prostu przygotowują z góry określony temat pubilkacji, który nie zmienia się, nie ewoluuje, a publikacje są przygotowywane ze wcześniej określonym tematem. To nie ma nic wspólnego z rzeczywistym procesem badawczym, z rzeczywistym procesem publikacyjnym (zdarzyło mi się już zmienić nacisk i przez to temat publikacji na podstawie recenzji). A niedawnego przykładu Pawła nie ma chyba sensu przypominać.

 

Im dłużej przyglądam się regułom habilitacyjnym, tym bardziej ogarnia czarna rozpacz. Właściwie nie zdziwiłbym się, gdyby zażądano zaświadczenia badania wariografem poświadczające stosowną intencję do stworzenia cyklu jednotematycznego.