Przyszłość

Piszę ten wpis zainspirowany toczącą się dyskusją i znalezionym dzisiaj nowym autoreferatem z socjologii (nie linkuję, bo nie o ten autoreferat idzie). Habilitantka skończyła studia w Polsce na czołowym polskim uniwersytecie, a potem zrobiła magisterium w dobrym uniwersytecie brytyjskim. Można powiedzieć, że zobaczyła  dobrą naukę, na dodatek z pewnością mówi i pisze po angielsku. Zakoczyło mnie jednak to, jak mizerny jest jej dorobek. Co prawda, w autoreferacie czytamy, że w jej dorobku jest 7 artykułów z JCR, okazuje się, że 6 z nich to czasopisma polskie, których IFy mają dwa zera na początku.

 

To nie jest pierwszy autoreferat tego typu. Habilitanci, którzy mieli okazję studiować na uniwersytetach, na których ich dyscypliny wydają się być na dobrym międzynarodowym poziomie, wracają do Polski i nie przekładają tych doświadczeń na międzynarodowy dorobek. Zastanawiając się dlaczego, zaglądnąłem do publikacji pracowników (czołowego) instytutu habilitantki. Okazało się, że swoim dorobkiem habilitantka doskonale się wpisuje w dorobek swoich profesorów, nie mówiąc o adiunktach. Profesorowie piszą głównie po polsku, a jak już (z rzadka) piszą po angielsku, to w polskich czasopismach i w nielicznych zbiorówkach międzynarodowych. Habilitantka uprawia naukę, jaką zna, jaką jej pokazano. A jej habilitacja zapewne przejdzie śpiewająco.

 

Oto mój pesymistyczny głos w dsykusji na temat podwyższenia standardów, umiędzynarodowienia i świetlanej przyszłości polskiej nauki/socjologii*)

 

*) Niepotrzebne skreślić.