Rączki myjemy

Prof. Śliwerski jest oburzony na naukowca, który złożył do sądu skargę na „przewlekłe prowadzenie postępowania przez Centralną Komisję do Spraw Stopni i Tytułów w sprawie nadania tytułu profesora czy odwołania od odmowy nadania stopnia doktora habilitowanego”. No przecież prace CK są sparaliżowane, o czym wcześniej pedagog donosił, a zatem on sobie wyprasza skargi. 

 

W przeciwieństwie do prof. Śliwerskiego, który jeszcze nie tak dawno zapowiedział, że poprzednia kadencja w CK będzie jego ostatnią, cieszyłbym się, gdyby więcej habilitantów czy profesorantów składało skargi do sądów w sprawie prac Centralnej Komisji i jej Prezydium. Może wreszcie przywołano by do porządku CK, która traktuje terminy postępowań nawet nie jako aspirację, ale jako fanaberie. Może też wreszcie członkom CK wskazano by, że ponoszą oni odpowiedzialność za jej działanie.

 

Brak terminowości to przecież tylko jeden z problemów. Na stronach CK nadal nie pojawiły się usunięte w lecie postępowania awansowe, CK nadal zawiesza działalność na miesiące letnie, a sprawę zamknięcia stron internetowych Komisji w zeszłym roku członek Prezydium prof. Śliwerski uznał za nieswoją sprawę, a poza tym był przecież na urlopie (potem chyba już nie chciał czytać moich pytań i zablokował mnie na Twitterze).

 

Powiem wprost. Uważam, że Centralna Komisja to udzielne księstwo, które żyje w stworzonej przez siebie rzeczywistości, dbając znacznie bardziej o przyznawanie sobie postępowań, aniżeli o jakość postępowań, recenzji, czy nadawanych stopni. Nie chce mi się nawet pisać o ocenie, którą wystawił członkom prezes PAN. Tu również jakoś CK nie zabrała głosu. Chciałbym myśleć, że to z zażenowania.

 

Chcę się jednak zastrzec. Te komentarze nie mają nic wspólnego z obecnymi 'zmianami ustawodawczymi’ związanymi z CK. Uważam je za szkodliwe.