Ściema jednotematyczna

Postanowiłem napisać parę słow na temat, który poruszył w komentarzu pawelppp5. Odczytuję pytanie tak: co zrobić, jeśli mam dobre publikacje, ale nie układają się one w jeden duży cykl jednotematyczny, ale w kilka małych. Publikacje są takie, bo pracuję przy projektach badawczych i siłą rzeczy muszę skakać z tematu na temat. Chciałbym powiedzieć trzy rzeczy.

 

Po pierwsze, pytanie pokazuje bezsensowność idei cyklu jednotematycznego. Rzeczywistość jak zwykle przerasta kabaret i nasz jaśnie ustawodawca nie przewidział, że nie wszystkie kariery idą prostą drogą, którą wyznacza 'temat habilitacji’. Znam wielu kontraktowych badaczy, zatrudnianych  przy projektach, zmieniających 'zainteresowania’ i tematy wraz ze zmianą pracodawcy. Zazwyczaj pracują poza Polską. Często też biją publikacjami naszych habilitowanych na łeb, na szyję.

 

Po drugie, tak, widziałem kilkucyklowe osiągnięcia, ale chyba tylko w naukach humanistycznych. Przyznam szczerze, że ja to odczytywałem jako nieznajomość przepisów przez habilitantów. Jednak ważniejsze jest to, jak to odczytają recenzenci. W jednym przypadku, który dobrze pamiętam, recenzenci nie zwrócili na to uwagi.

 

I po trzecie, co zrobić? Ja widzę dwie możliwości. Pierwsza to ściemniać, udawać, że publikacje składają się na cykl jednotematyczny i tyle. Druga, to otwarcie napisać, że kariera habilitanta ułożyła się tak, a nie inaczej i stąd składa 3 minicykle, które składają się w bardzo ogólny makrocykl bardzo jednotematyczny (a zatem patrz pkt1). Co bym zrobił ja? Nie wiem. Wstydziłby się jednak Paweł, że nie wpisuje się w ustawowe struktury polskiej nauki.