Habilitacja hipoteczna

Przyszła poczta i przyniosła wieści dawno już skonsumowanej habilitacji i jednej recenzji (recensja nr 1) w tymże postępowaniu. Jako że recenzja wywołała we mnie dużą wesołość, postanowiłem o niej napisać.

 

Recenzent konkluduje w następujący sposób:

 

Najważniejsze uprawnienia uzyskiwane po nadaniu stopnia doktora habilitowanego polegają na możliwości oceny dorobku naukowego innych badaczy, kierowania własną grupą badawczą oraz samodzielnego kształcenia studentów. W żadnej z tych dziedzin dr Jarosław Wiącek dotąd nie wykazał się aktywnością pozwalającą na ocenę, czy posiada odpowiednie kwalifikacje do podjęcia tych czynności. Jego dorobek nie został dostrzeżony przez międzynarodową społeczność naukową, co nie daje mu mandatu do oceny dorobku innych. Nie kierował żadnym projektem finansowanym przez KBN, MNiSW, czy NCN, więc nie wiadomo, czy potrafi kierować zespołem badawczym. Nie wypromował żadnego magistranta i nie był opiekunem żadnego doktoranta, więc nie wiadomo, czy jest w stanie sprostać wysokim wymaganiom młodych badaczy i zapewnić im odpowiednie warunki do rozwoju naukowego. Niepokojący jest brak staży i współpracy zagranicznej. Prace przedstawione jako osiągnięcie nie są szczególnie nowatorskie i zawierają poważne błędy metodyczne.

 

I ktoś czytający tę recenzję pomyślałby: Co zrobił habilitant? Czy coś w ogóle zrobił? Może jednak zrobił coś, co wskazywałoby na to, że powinien uzyskac habilitację. Okazuje się, że nie za bardzo. I poza 'sporą determinacją’ habilitant nie wykazał się niczym innym. A jednak, jak się okazuje, to wszystko wcale nie przeszkadza recenzentowi w konkluzji pozytywnej. Bowiem prof. Kuczyński, ludzkie chłopisko, ma serce po właściwej stronie. Pisze on bowiem:

 

Przyznam, że decyzja, którą musiałem podjąć była trudna i mam świadomość (liczę, że ma ją również Habilitant), że udzielam kredytu zaufania. Biorąc pod uwagę wszystkie argumenty przedstawione powyżej popieram wniosek doktora Jarosława Wiącka o nadanie mu stopnia doktora habilitowanego. Stwierdzam, że wniosek spełnia wymagania stawiane przez Ustawę o stopniach naukowych i tytule naukowym.



Recenzent udzielił habilitantowi kredytu zaufania, a habilitant dostał habilitację explicite na wyrost. To chyba pierwszy przypadek pozytywnej recenzji habilitacyjnej, w której recenzent proponuje nadać habilitantowi stopień za to, co habilitant dopiero zrobi.

 

Ale tu trzeba wyraźnie powiedzieć: ja osobiście serdecznie dziękuję prof. Kuczyńskiemu. Habilitacja za dorobek in spe to pomysł wręcz genialny. Można przecież zacząć nadawać habilitację wszystkim i za nic. Byle tylko zasługiwali na kredyt zaufania. Proponowałbym nawet nową nazwę: habilitacja hipoteczna!

 

Jednak nie tak chciałbym skończyć. Chcę się pochylić nad trudnością decyzji prof. Kuczyńskiego! Jakżeż musiała być trudna! A zatem chciałbym zapytać. Panie Profesorze, czy wszystko u Pana w porząsiu? Jak Pan sobie poradził z tą traumą? Trzymam Pana wirtualnie za rękę i obejmuję empatycznieprzesyłam recenzenckie całusy. Niech się Pan nie da. Niech ta decyzja, jakże dramatyczna, Pana nie zeżre od środka. Proszę być dzielnym! Proszę pamiętać, ja tylko Pana pomysł nazwałem – do historii za habilitację hipoteczną przejdzie Pan i tylko Pan!!

 

PS. Habilitację nadano. Mój korespondent pisze, że habilitant, dziwnym trafem, nie wywiązał się z kredytu zaufania. Nadal nie robi nic. Mi się nie chciało sprawdzać.