Pojawiła się informacja, że do postępowań habilitacyjnych wprowadzeni zostaną anonimowi recenzenci. Uważam to za zły pomysł. Oto dlaczego.
Po pierwsze, uważam, że recenzent powinien podpisywać się pod swoją recenzją. Recenzja habilitacyjna to dokument, który ma bardzo realny wpływ na karierę, a przez to na życie habilitanta. Recenzent powinien to rozumieć i potwierdzać wagę tego, co pisze, swoim podpisem. Nie słyszałem, by w jakimkolwiek procesie awansowym recenzenci byli anonimowi.
Po drugie, znając polskie środowisko, recenzenci będą anonimowi tylko dla tych, którzy nie mają odpowiednich znajomych. Dla wybranych dowiedzenie się, kto jest recenzentem, będzie kwestią jednego, może dwóch telefonów. Anonimowi recenzenci to doskonały sposób na silniejsze rozwarstwienie środowiska na tych, którzy mają władzę i na tych, którzy tej władzy nie mają.
Po trzecie i najważniejsze. Moimi zdaniem decyzje podejmowane przez anonimowych recenzentów zawsze będą podejrzane. Jako że zaufanie do uczciwości procesu awansowego jest według mnie prawie zerowe, wprowadzenie anonimowych recenzentów doprowadzi je na samo dno. Anonimowi recenzenci to będą ci, z którymi perły polskiej nauki będą przy piwie umawiać się, kogo przepuszcić, a kogo uwalić.
Trzeba nie mieć za grosz wyobraźni, żeby proponować recenzentów, którzy nie będą musieli sie nawet zastanawiać nad opinią środowiska. Dzisiaj, przy pełnej jawności procesu, są recenzenci, którzy nie liczą się w ogóle z opinią środowiska, piszac nierzetelne i bzdurne recenzje. Anonimowość recenzji tylko utwierdzi ich w tych praktykach. Anonimowe recenzje to najlepszy sposób, by naukę polską rozłożyć na łopatki.
I na koniec mała uwaga. Trzeba również wyjątkowo małej wyobraźni, by CK nazwać Radą Doskonałości Naukowej. Juz dzisiaj zasiadają w niej ludzie, którzy z doskonałością naukową nie spotkali się nawet przez ulicę. Za chwilę dostaną pieczątkę o swej doskonałości. To jest jeszcze gorsza megalomania niż w przypadku certyfikowania znacznego wkładu w rozwój nauki.