Myślę i myślę i wymyśliłem, że z kronikarskiego obowiązku napiszę o obecnej awanturze o wykład Leszka Jażdżewskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Prof. Śliwerski uważa, że p. Jażdżewski zanieczyścił powietrze, skrupulatnie dodając, że jest on magistrem politologii (więc czego się w ogóle odzywa). Z drugiej strony, Adam Szostkiewicz (pewnie też tylko magister) uważa, ze krytyka wystąpienia Jażdżewskiego to hipokryzja.
Ja z kolei mam problem taki, że blisko mi do argumentacji Jażdżewskiego, która choć retorycznie może za ostra (w kontekście), to jednak stoi na dobrych fundamentach. Nie będę więc pisał o tym, co Jażdżewski powiedział.
Ale pytanie, które ja chcę zadać, to pytanie, czy UW powinien udostępniać platformy (nomen omen) dla z jednej strony polityka (Tusk), z drugiej strony dziennikarza, który korzysta z tejże platformy, by atak srogi przypuścić (Jażdżewski). Ba, by rękę podnieść. A jeśli wyjdzie nam, że tak, to jaka jest różnica między tymże Jażdżewskim a psychologiem Cameronem (tym od homoseksualizmu) i historykiem Irvingiem (tym od Holokaustu)? Bo ja tych dwóch ostatnich na uniwersytet bym nie wpuścił.
No więc uniwersytety powinny być miejscem debaty, wolności słowa oraz przemówień, w tym przemówień polityków. Zresztą niejedno przemówienie odbyło się na kampusie uniwersyteckim, by przypomnieć słynne przemówienie Winstona Churchilla na temat żelaznej kurtyny. Uniwersytet nie musi się zgadzać czy nie z poglądami polityka, ale nie może udawać, że stoi poza życiem.
Czy więc każdego polityka należy wpuścić? Moim zdaniem nie. Są tacy, których bym nie wpuścił. Na przykład nie wpuściłbym polityka, który należy np. do KKK (by uniknąć polskiego kontekstu). Podwójne standardy? Nie. Moim zdaniem zdrowy rozsądek.
No to co z tym Jażdżewskim i Irvingiem? Otóż różnica jest znaczna. Moim zdaniem osoba, która kłamie, fałszuje rzeczywistość, nie powinna być legitymizowana przez uniwersytet. A to właśnie robił np. David Irving i piszę to bez cienia obawy, bo mamy wyrok sądu, który pozwala nam mówić, że jest on kłamcą. Jażdżewski chyba tego nie robił.
Powiedział „nam” on parę gorzkich słów na temat polskiej rzeczywistości społecznej i politycznej. Moim zdaniem, dobrze że powiedział i choć rozumiem, dlaczego politycy prześcigają się w tym, by potępić go, jestem rozczarowany tym, że rektor Pałys również uznał za stosowne dać odpór. Po co? Jak rektor Pałys chce, by u niego tylko konwaliami pachniało, to niech zmieni uczelnię (miałbym nawet rekomendację pewnej uczelni, na której nikt nie piśnie słówka spoza przekazu dnia, miesiąca i roku).
Mam jednak nadzieję, że przy najbliższej okazji, usłyszymy odpowiedź na to, co mówił p. Jażdżewski. Ot tak, choćby dla różnorodności narracji. Mam nadzieję, chociaż mnie ta odpowiedź aż tak bardzo nie interesuje.