Czy habilitacja powinna być zarezerwowana dla wydziałów z oceną A(+)? To argumentacja autora blogu Doktrynalia. Argument oparty jest na założeniu, że prawa do habilitacji powinny być oparte na dobrej podstawie badawczej. Nie zgadzam się z tą propozycją, podobnie jak nie zgadzałem się z propozycjami, by należało zwiększyć minimum kadrowe wymagane do habilitacji.
Po pierwsze, rady wydziału nie składają się jedynie z profesorów „klasy A czy A+”. Na tych wydziałach za lub przeciw habilitacjom będa głosować rownież profesorowie z dorobkiem słabym, nawet bardzo słabym. Mogą być nawet w większości.
Po drugie, uprawnienia do nadawania stopni wydziałom A(+) nie oznaczają przecież recenzentów i członków komisji z takich wydziałów. Połączenie jakości badań z postępowaniami habilitacyjnymi pali na panewce. I nie zapomnijmy tu przy okazji o raczej martwym ustawowym zapisie, że recenzentami habilitacyjnymi muszą być osoby o uznanej renomie międzynarodowej. Nikt się tym nie przejmuje.
Po trzecie wreszcie i chyba najważniejsze, nie zauważyłem do tej pory korelacji pomiędzy jakością przepuszczanych habilitacji a parametryczną kategorią wydziału. Słabe postępowania zdarzają się wszędzie, a miernoty puszczone na wydziałach A(+) nie zyskują na jakości.
Dodam na koniec, że uważam, iż próby podniesienia poziomu habilitacji przez zawężenie grupy jednostek habilitujących za chybione. Władza im przekazana byłaby ogromna. Ja osobiście nie chcę być jednym z dzierżycieli tej władzy i jeszcze większej odpowiedzialności za habilitacje w mojej dyscyplinie. Nie chcę też pracować na habilitacyjnej linii produkcyjnej.