Przeczytałem w autoreferacie o tym, że habilitantka uzyskała 'tytuł naukowy doktora’. To taki przypis do wcześniejszego wpisu o DSM. W sposób oczywisty 'tytuł naukowy doktora’ nie dyskwalifikuje habilitanta, ale przecież czegoś o habilitancie się dowiadujemy. Powiedzmy, że w najlepszym wypadku, machnął się w autoreferacie i nie poprawił. Nie potraktował autoreferatu zbyt poważnie. W najgorszym, że niespecjalnie wie, co mówi. A doktor habilitowany chyba jednak powinien rozróżniać stopnie naukowe od tytułu naukowego.
I tak się zastanawiam, gdzie jest granica takich błędów. Jaką bzdurę można chlapnąć i nadal nie ponieść konsekwencji? Poza konsekwencjami wizerunkowymi.