Ukryty smok, przyczajony habilitant

Kolejna rozmowa z pewnym bardzo ważnym profesorem. Nie spodziewałem się tej rozmowy, nie spodziewałem się takiej rozmowy. A była to rozmowa bardzo miła, życzliwa, widząca mnie już po drugiej stronie mocy. Miło mi się bardzo zrobiło. Na dodatek usłyszałem parę rad na temat tego, jak się zachowywać, jak mówić, jak wypaść dobrze. No i koniecznie garniturek, biała koszula (a jakże!), krawatka, buty na glanc! Będę jak szczur na otwarcie kanału.

 

Czas rozmowy się zbliża. Zostało jeszcze trochę czasu, ale już dojeżdzam do ostatniego zakrętu, po którym jest ostatnia prosta….Z jednej strony czuję się coraz spokojniejszy. Mam troche wrażenie, że kolejne potyczki idą na moje konto i frakcja habilitancka wygrywa. Bardzo ważny profesor mnie znacznie uspokoił. Z drugiej strony denerwuję się jak cholera. No ale ja się zawsze denerwowałem przed egzaminami…Nie mówiąc o tym, że frakcja antyhabilitacyjna może się teraz przegrupowywać. Mam jednak wrażenie, że jestem gotowy.

 

Wiem, wiem, pochlebiam sobie trochę. Wiem jednak, że się o mnie mówi. Niestety.