Do tej pory w mej karierze (zastanawiam się zawsze, dlaczego polska 'kariera’ nie brzmi za dobrze) miałem szczęście. W przeciwieństwie do wielu moich kolegów i koleżanek nikt nie narzucał mi tego, czym się zajmowałem w badaniach. Miałem szczęście, bo udawało mi się robić to, co mnie interesuje. Nigdy nie podejmowałem tematu, bo był strategicznie dobry, bo recenzentowi się spodoba, bo jest chodliwy. Miałem szczęście, bo od samego początku mej kariery byłem wolny w wyborze. Zawsze to ceniłem w mej drodze naukowej.
Ostatnio zastanawiam się, czy habilitacja mi tego nie zabierze. Im dłużej myślę o procesie, tym mniej w niego wierzę. Coraz bardziej widzę recenzentów, którzy ignorują proces zarysowany w rozporządzeniu i ustawie.
Może ja też powinienem zignorować wszystko i napisać autoreferat o tym, co napisałem. Może ci wszyscy, których tu krytykowalem, mieli po prostu rację.
PS. Ten post powinien mieć tytuł: „Czy warto się kopać z koniem?”