Ze trzy lata temu przeczytałbym linkowany w komentarzach pod poprzednim wpisem artykuł z niedowierzaniem. Dzisiaj już nie mam trudności z uwierzeniem w to, co tam napisano. Jednak wizja kulis habilitacyjnych jest przerażająca.
Przeraża mnie możliwość systematycznego niszczenia człowieka, który podpadł swojemu szefowi. I tak to doktor staje się zakałą polskiej nauki, osobnikiem, który się nie prześliźnie przez nieporozumienie. No, ale najgorze przecież, że on gej (choć podejrzewam, że panowie profesorowie o 'gejach’ nie rozmawiali). Wstyd umarł? Nie – wstyd się chyba nigdy nie narodził! Niszczycielska moc tych oskarżeń, powtarzanych przez kolegów, z zasięgiem na środowisko, widoczna jest jakże dobrze w omawianym tu niedawno postępowaniu habilitacyjnym.
A to wszystko robione w poczuciu kompletnej bezkarności. Maile na temat zakały są najwyraźniej pisane otwartym tekstem, a odbiorcy spokojnie je przechowują. Przecież im nic nie grozi. Ja z kolei z niecierpliwością czekam na krakowski, warszawski i inne wątki tej sprawy.
I na koniec: plotki, że prof. Ryszard T. zrezygnował z członkowstwa Centralnej Komisji potwierdziły się. Strony Centralnej Komisji nie odzwierciedlaja tego wydarzenia.