Cieszę się, że wrócił do pisania autor blogu Doktrynalia. Wrócił i od razu poświęcił wpis mojej wcześniejszej argumentacji za habilitacją. Bloger zgadza się z tym, co napisałem i dodaje:
Oczywiście dostrzegam mnóstwo słabych habilitacji, ale ze statystycznego punktu widzenia najważniejsza jest zupełnie inna liczba – liczba osób, które z powodu nieuzyskania habilitacji odeszły z uczelni zwalniając miejsce nowym naukowcom. Na moim wydziale co roku więcej osób odchodzi z uczelni niż rozpoczyna procedurę habilitacyjną.
Moim zdaniem to jest właśnie centralny argument za utrzymaniem habilitacji. Ona stanowi mierne i mizerne, ale jakieś tam sito.
Argumentacja taka ma jednak wadę. Zakłada bowiem obowiązkową habilitację. Moje poglądy w tej sprawie fluktuują. Od opozycji – czy ktoś, kto jest dobrym badaczem i wykładowcą, powinien zostać zmuszony do awansu, do zgody – amerykański system wymusza na assistant professors uzyskanie pozycji associate professor. Do końca życia możemy się kłócić o to, o ile tenure w USA odpowiada polskiej habilitacji, jednak oba systemy wymuszają 'sprawdzenie się’ i awans.
A zatem oto jest pytanie: czy wymuszać awans? Ja na razie nie mam odpowiedzi.