Zaufanie

Gdy niedawno pisałem o problemie cyklu jednotematycznego, pomyślałem, że jego problem sprowadza się do kwestii zaufania. Myślę, że ludzie zarządzający nauką uznali, że wprowadzą wymóg cyklu jednotematycznego na wypadek, gdyby recenzent chciał przepuścić habilitanta, który napisał kilka nie związanych ze sobą artykułów. A przecież….(tu można sobie dopisać powody, dla których cykl jednotematyczny ratuje naukę polską).

 

I pomyślałem sobie, że przecież to recenzent powinien decydować o tym, czy dorobek habilitanta jest wystarczająco duży, o wystarczającej jakości i, jeśli ktoś chce, wystarczająco jednotematyczny, by nadać mu stopień doktora habilitowanego. Jednak zarządcy nauki wolą się upewnić, że recenzent zwraca uwagę na te ważne rzeczy i mówią mu, że bez jednotematyczności habilitacja się nie należy, tak jak bez całej masy innych rzeczy, które minister nauki postanowił wymienić, na wypadek gdyby recenzenci nie zdawali sobie sprawy z tego, ze artykuł w dobrym czasopiśmie jest lepszy od artykułu w pokonferencyjniaku.

 

I właściwie mógłym tu zakończyć ten wpis, jednak jest pewien problem. Otóż widziałem już bardzo wiele recenzji, które wskazują, że recenzenci nie wiedzą, co wskazuje na jakość publikacji i że publikowanie w annałach powiatowych nie jest wyjątkowym osiągnięciem.

 

Rozwiazania problemu nie mam.